Geoblog.pl    pytkaalucko    Podróże    Indie 2007    dzien z zycia przyrodnika
Zwiń mapę
2007
11
paź

dzien z zycia przyrodnika

 
Indie
Indie, Parambikulam
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8276 km
 
Wczoraj zaraz po przyjezdzie, wybralismy sobie jedna z kilku opcji noclegu i spedzenia czasu na jaki chcemy tu zostac. Zostajemy tylko jeden dzien ale Sasindra gospodaruje je najlepiej jak sie da :) Zjedlismy obiad ugotowany specjalnie dla nas. Ryz, jakies sosy, i gotowane warzywa ze specyficzna przyprawa. I od razu wyruszamy jeepem na przejazdzke po parku. Po drodze jeden z najwiekszych tikow na swiecie, Lucek rozczarowany bo sloni nie widac. Coz, na razie musza mu wystarczyc ich kupy, ktore mijamy ;) Dziko, cudownie. Odglosy ptakow i innych mieszkancow dzungli nadaja ten klimat. No i jeszcze mijani tribale. Mieszkancy dzungli. Ludzie, ktorzy sie tu rodza, tu sie ucza, w szkolach ktore zapewnia im rzad. I tu przewaznie spedzaja reszte zycia, pracujac wlasnie w parku. Nie dostaja za to pieniedzy. Po prostu maja prace a rzad dba o nich, dostarczajac jedzenie i inne potrzebne rzeczy. Nieliczni, najlepsi uczniowie maja szanse uczyc sie dalej. Sa szczesliwi. Zrzyci z tym od czego pochodzimy. Dbaja o to, co inni niszcza. Spokojni, pokorni, cieszacy sie z tego co maja. Mijamy szkole, dzieci od razu zbiegaja sie tlumnie i staja do zdjec krzyczac "Thank you" (wdzieczni). :) Odrywamy sie od rzeczywistosci, ktora zostala daleko jakies 1000 metrow pod nami. To jest rzeczywistosc, prawdziwa, piekna, nie nasza...
Na koncu trasy bamboo rafting. Lodka cala z bambusa i 6 osob ciezko machajaca wioslami abysmy my mieli z tego radosc :/ Okolice sa przepiekne.
Po powrocie Sasindra zaprasza nas na kolacje, ktora okazuje sie pyszna. Rozmawiamy troche. Idziemy spac, z nadzieja, ze moze uda nam sie wstac o 6 na spacer medytacyjny. Jednak sie nie udaje. Zbyt dobrze sie spalo w namiocie z srodku lasu, w tym klimacie, po calym tygodniu spaniu w dusznych pokojach. Spacer nas omija ale wstajemy kolo 7 obudzeni delikatnym dzwiekiem dzwoneczka zawieszonego nad drzwiami. Wychodzimy przed dom gdzie na stoliku juz stoi kawa :) :) :) Mniam. Sniadanko i idziemy na trekking. Mijamy kilka zubrow, slady pantery i inne. Glownie jednak rozmawiam z Sasindra. Pytam o wszystko co przychodzi mi do glowy, co chce wiedziec. I troche bardziej poznaje Indie. O 12:45 mamy autobus powrotny do Pollachi (ten sam ktorym przyjechalismy wczoraj). Oczywiscie wszystko jest jak na wariackich papierach, jak zawsze u nas. Szybki lunch. A wysmienity. Ryba. Szybka dokladka. I szybki przejazd jeepem do Topsil. Zdarzamy :) I juz znow jestesmy w drodze...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Artur
Artur  - 2007-10-17 23:52
Witajcie podróżnicy , śledzę cały czas wasze poczynania w zdobywaniu nowych doznań. Zazdroszczę wam, a zarazem życzę wszystkiego dobrego oraz wielu niezapomnianych chwil o których będziecie opowiadać z pewnością po powrocie. FOTY_FOTY_FOTY - wiecie jak bardzo głodny jestem ..... Luco dbaj tam o wszystkich, nie daj się hihihihih...... Pozdrowienia dla was wszystkich.
 
 
pytkaalucko
Magda Lucek
zwiedziła 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 40 wpisów40 39 komentarzy39 92 zdjęcia92 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
01.10.2007 - 10.11.2007